czwartek, 10 lutego 2011

Zmoczone blondynki i dziergane "jeszczeniewiadomoco"

Na wstępie muszę podziękować Karinie za wyróżnienie.

Mam nadzieję, że nie zostanie to potraktowane jako faux pas, że  względu na to, iż dopiero co dostałam inne i rozdałam kolejne nie będę po raz kolejny rozdawać kolejnych, gdyż nie miałabym już chyba komu przekazać :)

A teraz moje dwie blondynki, które noc spędziły mocząc kołtuny w zmiękczaczu;)
W związku z tym, że obie panny posiadały loczki przecudnej urody, nie zdecydowałam się na gorącą wodę i inne eksperymenty, po moczeniu i praniu panny dostały tonę odżywki na główki oraz spryskałam im kołtuny specyfikiem ułatwiającym rozczesywanie. Przyznaję, że umęczyłam się i zaczynam rozumieć dziewczynki, które zamiast się męczyć długie godziny wycinają kołtuny;)



 No i ostatnia część dzisiejszego posta. Na druty wzięłam niebieski kordonek i powstało mi coś takiego
Jeszcze nie wiem czy będzie to spódnica z bluzeczką, czy sukienka. Jak doradzacie?

6 komentarzy:

  1. piękne włosy mają te laleczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. A co ja się namęczyłam, żeby te loczki doprowadzić do stanu mniej więcej pierwotnego. Muszę przyznać, że nawet moja odżywka nie pomagała, najlepszy okazał się zaaplikowanie dużej ilości sprayu do rozczesywania długich włosów. Potem znów lekkie płukanie i mój balsam nivea podkreślający loki;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm nie znam się na szyciu, ale wg mnie ładna byłaby z tego sukienka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne włosy i cudna spódnica. Właśnie, spódnica, tylko może jeszcze jakiś ładny pasek albo ściągacz w pasie? Co by nie było wyjdzie ładnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na candy
    http://mbusia-baszka.blogspot.com/2011/02/candy-wiosenne-u-mbusi.html
    Mbusia

    OdpowiedzUsuń