poniedziałek, 31 stycznia 2011

Pierwsze koty za płoty.

Oto Barbie (a właściwie Tereska ;) ) w pierwszej wydzierganej przeze mnie sukience z kordonku
Jak na sporą przerwę w moim dzierganiu i biorąc pod uwagę, że nie korzystam z szablonów, a nazewnictwo szydełkowe jest dla mnie czarną magią ( jestem stuprocentowym samoukiem, który po prostu nauczył się plątać nitkę na szydełku) to efekt mnie zadowala powiedzmy w 80% ;)
I jeszcze zbliżenie ma falbankę przy dekolcie

niedziela, 30 stycznia 2011

Dawno temu...

Kilka lat temu dla mojej bratanicy robiłam ciuszki "barbiowe". Wraz z lalkami od niej wróciły mi też tamte, intensywnie używane, porozciągane i nieco sfatygowane ubranka. Cóż, lale czekające na nową kolekcję odziałam w te stare łaszki.
Na pierwszy ogień dżinsowa spódniczka z koronką oraz kwiecisty topik.
 Kolejna "kreacja" to brązowy sweterek ( o ile pamięć mnie nie zawodzi, to zdaje się uszyty ze starej skarpetki) wraz z satynowymi spodniami
Trzecia z moich modelek wybiera się spać- ma na sobie piżamkę
Weastley ubrana w białą sukienkę
Ostatnia panna Barbie w kompleciku- wełniana spódniczka, kordonkowy topik(mocno rozciągnął się przez te lata), sweterek oraz berecik

Cóż, jak na ciuchy intensywnie przez kilka lat zakładane i ściągane, prezentują się chyba całkiem znośnie?
A na zakończenie-  Weastley podczas przymiarki nowej kiecki

Modelki ;)

Jako że nigdy nie nabyłam umiejętności szycia według wzorów, szablonów itd, potrzebne były modelki. Pierwsza, to lala Barbie z firmy Simba- odnaleziona niedawno wśród innych szpargałów. Druga jest nabytkiem z Allegro- to Weastley My Scene, wpadła mi w oko i nie mogłam się oprzeć jej spojrzeniu;)
Pozostałe trzy to Barbie Mattel od mojej bratanicy, która lalkami właśnie przestała się bawić- druga od końca już po rozczesaniu kudłów.

Wraz z lalami przyjechały do mnie ich stare ubranka, co mnie cieszy- będę miała porównanie z nowo wydzierganymi przeze mnie ciuszkami.
W kolejnej notce laleczki będą już ubrane;)

piątek, 28 stycznia 2011

Chyba start?

Naszło mnie znowu- syndrom niespokojnych rąk w natarciu- więc postanowiłam podzielić się efektami.
Co jakiś czas mnie napada chęć dłubania, dziergania, pchają mi się w ręce igły, druty i szydełka. Tym razem  padło na lale- jakoś przypadkiem trafiłam w szpargałach na starą lalę Simby i... No właśnie. Po przejrzeniu zapasów włóczek i innych szmatek zaczęłam szperać w necie: "co by tu"i "jakby tu". Przy okazji trafiła do mnie kolejna laleczka no i teraz się zaczęło;)