sobota, 15 października 2011

Ratowanie loków metodą na zimno;)

Zanim pokażę bohaterkę dzisiejszego wpisu- krótki poradnik jak sobie poradzić z czymś TAKIM
 Tak moi drodzy, w takim stanie trafiłą do mnie śliczna kolejna Westleyka. Szkoda mi było jej loków, więc zawzięłam się i pół dnia męczyłam się z tym kołtunem, żeby w miarę możliwości doprowadzić loczki do stanu "przedprzeżuwaczowego". A więc...


Po pierwsze- jeśli chcemy zachować loki, zapominamy o istnieniu gorącej wody! Panna po umyciu kudłów trafia do namaczania w zmiękczaczu. Po czym odżywka lub sprey ułatwijący rozczesywanie, uzbrajamy się w cierpliwość, drut (taki robótkowy) i  rozdzielamy pasma- czyli poczynając od końcówek włosów milimetr po milimetrze wbijamy tenże drut w kołtuna. Zajmuje to masę czasu, ale efekt wart poświęcenia- włosów praktycznie nie wyrywamy, zostają nam w garści tylko te przeżute i skołtunione przez wcześniejszą właścicielkę. Radzę siąść sobie wygodnie przed telewizorem i męczyć lalkę oglądając jakiś dobry film;)
Tak wygląda były kołtun po 2 godzinach "czesania" pojedynczym drutem


Krok drugi- czyli czesanie właściwe. Walimy na łeb tonę odżywki- dosłownie, musi być jej baaardzo dużo, najlepiej takiej do włosów suchych i zniszczonych
 I teraz dopiero za pomocą grzebyka rozczesujemy pasma. Po czym dziewczyna sobie może tak posiedzieć kilka godzin, nawet przez noc. Wywalamy grzebień, żeby z loków nie powstało nam siano! Odżywkę spłukujemy, rozdzielając pojedyncze pasma rękami  i nakręcając loki na palec. Włosów nie suszymy! Nadmiar wody odciskamy, gniotąc włosy. Panna później sobie schnie metodą naturalną.
I tak oto mamy odratowane loki- jeśli były bardzo skołtunione to końcówki niestety będą się nieco puszyć. Pewnie ponowienie namaczań, i dokręcanie na papilotach by jeszcze stan włosów poprawiło, ale już zabrakło mi cierpliwości...

TADAM! przed wami Panna Błyskotka- czyli prześliczna Westey (Madison) z serii Bling Bling z roku 2005. Najpierw fotka pudełkowa
Zdjęcie internet
I zostawiam was w towarzystwie kolejnej majsinki, która mnie zachwyca pomimo nadmiaru brokatu- a może właśnie z tego powodu? I do tego ten seksowny ćwieczek w pępku, mrrrrr.... Tatuaże u lalek to częsty widok, ale nie kojarzę, czy któraś jeszcze z lal ma kolczyka w pępku?




Błyskotka nie bojąc się zimna poszła powdzięczyć się wśród resztek balkonowych pelargonii- wybaczcie ilość zdjęć, ale ona ma tak fotogeniczną morduchnę, że po prostu nie mogłam wybrać najlepszych zdjęć;)











Jak widać na niektórych fotkach jej top ma tendencję do samoistnego zjeżdżania z biustu. Niestety jej sukienkę która również do mnie trafiła zarekwirowała inna panna, która przyjechała ostatnio.

I na zakończenie zapraszam na CANDY, w którym biorę udział- do Rudej Myszy

20 komentarzy:

  1. Dokonałaś cudu z jej włosami, gratuluję wytrwałości, ale efekt jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonała robota. U mnie 3 dzień moczy sie lokaty trupek, więc twoje rady sie przydadzą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooooooooooo! To jest normalnie CUD! Nie wierzę, że z takiego kołtuna można było jeszcze coś uratować, a tu - niespodzianka. Podziwiam za cierpliwość - ja tak nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna biczowata ;D cho c faktycznie za duzo brokatu! Swietnie sobie poradzilas z wlosami! Wyglądją jak nowe:d

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku... Ja bym nie miała tyle cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę jak pięknie wyszło.Piękne włosy.Ja zniszczyłam kilka lokatych porcelanek,ale wtedy nie wiedziałam tego co wiem dziś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję i zazdroszczę cierpliwości, Privace :-) Gdybym takiego mopa zobaczyła na którejś lalce, to chyba pogodziłabym się z faktem, że ta lalka jest skazana na dreda :-P Gdyby tylko nie miała tego brokatu na ustach... :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja My Scene Bling miała właśnie takie skołtunione włosy po wyciągnięciu z pudełka. Twoja to miss !!!! Ja mojej zrobiłam podobną kurację. Niestety kołtuny musiałam poodcinać. Fabryczne kołtuny niestety.....

    OdpowiedzUsuń
  9. niesamowity rezultat, włosy wyglądaja świetnie!! na pewno kiedys skorzystam z Twojego sposobu ratowania loków
    co do kolczyka w pępku, na pewno ma go Barbie harley Davidson 2010

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajna lalka- super efekt.Napoleonowi też by się przydało. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale cudo zrobiłaś z jej włsoami - wyglądają genialnie - i nie zawachałabym się powiedzieć, że lepiej niż w pudełku! Za my scene nie przpadam, ale Westley jest najładniejszą z nich wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, nie wiedziałam, że takie kołtuny można jeszcze odratować. Ja pewnie bym próbowała, ale skutkiem byłyby puste dziurki po włosach w głowie...
    Lalka zachwyca mnie tak samo jak Ciebie, prześliczna jest! I ten kolczyk w pępku, mrrr :) Gdybym zobaczyła taką pannę na ulicy, pewnie skrzywiłabym się i w myślach nazwała ją wulgarną, ale lalka to co innego, cut-mjut :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie poradziłaś sobie z lokami, czapki z głów! Panna wygląda teraz pięknie, mimo tego nadmiaru brokatu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudnie odratowałaś włoski- gratuluję wytrwałości bo efekt jest zachwycający!

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie ją odnowiłaś. Śliczne słoneczne zdjęcia, te dwa ostatnie w skrzynce.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Włosy wyglądają jak nowe i nigdy nie przeżuwane:)
    Lalka faktycznie bardzo fotogeniczna, więc nie dziwie się, że tyle zdjęć dodałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzięki za ten wpis! Myślę, że bardzo się przyda innym (no i mnie!) do ratowania My Scene i starych Rockersów! ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. rzeczywiscie robi wrazenie, super,szczerze powiedziawszy to nawet bardziej mi sie podoba niz pudelkowe loki... ale nie powiem, musisz miec dziewczyno duuuuuzzzzo cierpliwosci ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. teraz zczaiłem że mam sukienezkę od tej panny :D

    OdpowiedzUsuń