Erin "pożyczyła" od Miny kieckę- ale kozaki niezbyt jej się podobały, więc do kompletu zrobiłam butki. Po pierwszej prototypowej parze gdy już miałam stópkę obmierzoną poszło znacznie łatwiej- a i sandałki prezentują się całkiem znośnie na jej ślicznych nóżkach;)
(nie zwracajcie uwagi na jej "niewyjściową" fryzurę, zawsze przy jakichkolwiek przymiarkach włosy zabezpieczam i jakoś zapomniało mi się zdjąć siatkę z jej głowy do zdjęcia)
Buciczki są zrobione z poxiliny, która okazała się rewelacyjnym materiałem, o wiele lepszym niż modelina- nie trzeba tego gotować, nie kruszy się przy oskrobywaniu i opiłowywaniu. Potem kawałeczek wstążeczki, pociągnięcie całości lakierem do paznokci. Jestem z efektu taka dumna, że pstrykałam fotki bez opamiętania z każdej możliwej perspektywy;)
pieknie wyszly:)
OdpowiedzUsuńno superanckie butki!!
OdpowiedzUsuńSzcześciara . Dostała fajne butki.
OdpowiedzUsuńbuty wyglądają świetnie!! a sukienka jest prześliczna! Erin ma szczęście :)
OdpowiedzUsuńOj, sukienkę to bym Ci skrobnęła ;-) Cudna jest !
OdpowiedzUsuńButki bardzo udane :-) Ja bym jeszcze dodała cienki sznureczek między paluszkami aby były japonkami.
Świetnie sobie poradziłaś z bucikami, Erin prześlicznie leżą na opalonych nóżkach.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszły - wcale się nie dziwię, że jesteś z siebie taka dumna :) Zresztą swoje zawsze najbardziej cieszy :)
OdpowiedzUsuńSukienka tej lalki to mój faworyt!
OdpowiedzUsuńMoje Basics by ją uwielbiały.:)
Gratuluję pierwszych butków, dobra robota.
Rewelacyjne buty ! Jak Ty je zrobiłaś ?
OdpowiedzUsuńMarku, nie wiem, czy Basics by uwielbiały- ona jednak przystosowana do wielkiego biustu wampirzycy, Erin ma w tym miejscu spore luzy (czego na zdjęciu nie widać). Ale fakt, że jest ciekawie uszyta, może pokuszę się kiedyś o skopiowanie modelu i przystosowanie dla mniej biuściastej panny;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe buciki Privace! Jak dla mnie możesz już zaczynać produkcję masową ;)
OdpowiedzUsuńszacun... ;D ja zaś do takich robót nie mam ręki ;p
OdpowiedzUsuńWow świetne są te buciki:) Faktycznie muszę pomyśleć o takim sposobie wykonywania butów, bo myślałam na początku o modelinie.
OdpowiedzUsuńButy wyszły rewelacyjnie, wiem, że to ciężka praca tworzenie czegoś tak maleńkiego. Pozdrawiam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńNo, no :D Super :) Podziwiam za cierpliwość to tego wszystkiego... :)
OdpowiedzUsuńPrivace, piękne butki:)
OdpowiedzUsuńsuperowe buciki!
OdpowiedzUsuńPozazdroszczę tylko talentu. Ja niedawno wzięłam myscenke i modelinę. Mordowałam się prawie dwie godziny i nic mi nie wyszło :( Może do modeliny jeszcze kiedyś wrócę, zwłaszcza, że moja Girly ma tylko różowe buciki, a wszystkie inne niespecjalnie pasują. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietne buciki, poxilina to był dobry pomysł :-D Oglądam te Wasze miniaturowe dzieła i kusi mnie, żeby też spróbować, chociaż wśród garderoby moich lalek panuje dziwna segregacja: to, co zrobione przeze mnie, to gorsze ;-)
OdpowiedzUsuńZ tą poxyliną, to będę musiała spróbować, bo faktycznie modelina się kruszy... Podziwiam, pozdrawiam i będę zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńTwoje lalki nie chodzą boso tak jak moje :)))
OdpowiedzUsuńAle to prawda,masz talent,pięknie Ci wychodzą buciki.
Świetnie sobie radzisz w tej skali!
OdpowiedzUsuńPoxylina -fajny pomysł. Jestem tylko ciekawa, czy da się ją dalej obrabiać po całkowitym utwardzeniu?
Czekam na kolejne butki, bo bardzo mnie ta część garderoby interesuje :)!
Ano właśnie za to kocham poxilinę, twarda jest po utwardzeniu i nie kruchliwa jak modelina- daje się oskrobać nożykiem i szlifować pilniczkiem do paznokci:) Modeliny masę zmarnowałam gdy po ugotowaniu podeszwy usiłowałam dopieścić- kruszy się toto na kawałki i cała robota na nic.
OdpowiedzUsuń