czwartek, 19 czerwca 2014

Chelsea ma nowy sweterek.

Dawno temu przyjechała od Dollbby`ego Getting Ready 2004 Chelsea.


Jako, że nie jestem zwolenniczką "księżniczkowych" kiecek, dziewczyna wskoczyła w bardziej współczesny zestaw.




  Jako jedna z nielicznych lalek nie została zapakowana do pudła, które wylądowałoby na szafie. Siedziała sobie w tym mocno przetrzebionym towarzystwie i podjudzała- no rób coś w końcu!
 Tak więc po prawie półrocznej przerwie postanowiłam dokończyć lalkowy ciuszek. I tak oto dziś Chelsea prezentuje pierwszy sweterek dziergany na drutach nr.1 z cieniutkiej włóczki.





Nie jest idealny- ale jak na pierwszy wyrób na tych lilipucich drutach, to jestem zachwycona ;) Dekolt specjalnie zostawiłam wielki, żeby scenkowa głowa się przecisnęła. Ale na Erin też wygląda nieźle, choć ta lalka jest szczuplejsza i ma ciut inne proporcje.






Uwielbiam tę lalkę! Za każdym razem gdy spojrzę na jej buźkę zakochuję się w niej na nowo.
I na koniec porównanie ze sweterkiem robionym wieki temu na "ludzkich" drutach nr 2 i z grubszej wełny

Widać kolosalną różnicę ściegu. Dłubanie takiego drobiazgu jest szalenie męczące- zwłaszcza dla oczu, choć ciągły strach, że druty grubości igły zaraz się złamią albo powyginają też daje w kość.
Porównanie dla tych, którzy rozmiarów drutów nie kojarzą- standardowa szpilka krawiecka, druty nr 1 i druty nr 2 (jakość i ostrość zdjęcia straszne, ale daje pojęcie o grubości drutów więc nie chciało mi się już robić nowego)

Biorąc pod uwagę ile zajęło mi robienie tego sweterka, to kolejny ciuch powstanie pewnie za następne pół roku... Może tym razem dłuższy, może z jakimś ściegiem fantazyjnym, może bardziej obcisły? Ale w takim razie musiałby być zapinany... Trzeba by zacząć szukać inspiracji i zaplanować, rozrysować, przeliczyć... A mam włóczkę jeszcze cieńszą i druty w rozmiarze 0,8...
Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce;)

12 komentarzy:

  1. wow, to się nadziubałaś!! Efekt bardzo fajny jak na 1 raz!
    A Erin jak zwykle, Fobulous i wgl... Scenka <3 Momentami żałuję, patrząc na ten pyszczek! :) Ale ma się u ciebie dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda super, ale ja też mam takie druty, też co nieco próbowałam i używanie tak cieniutkiej włóczki to samobójstwo jest. Własne oczy Cię znienawidzą kobito...
    Błękitny sweterek nie jest zły. Mam podobny, w ludzkiej skali, skandynawski taki. Cudo, bez niego wyglądam jak wielka kulka, w nim jestem szersza niż wyższa i właściwie na pierwszy rzut oka nie wiadomo czy ktoś jest w środku czy nie.

    I jaka ładna Chelsea... a nie podobały mi się uśmiechnięte... uch.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja do tej pory barbowe sweterki robiłam na dwójkach. Zrobienie takiego sweterka zajmuje mi cały dzień T__T

    OdpowiedzUsuń
  4. Pół roku? Toż to nic! Planuję skończyć jeden ze swoich (pożal się boże) projektów w przeciągu kolejnych 50 lat. Najwyżej umrę zanim skończę :P
    Lubię sweterki. Dają poczucie bezpieczeństwa. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wooooow! post u Privace! no myślałam,że mi się zdaje!
    super sweterek,sama kiedyś muszę spróbować taki cieniusich drutów!efekt jest nadzywczajny!

    Scenka jest super,bo tak pięnie się uśmiecha!A Erin....ehhh....miodzio!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oż ty w życiu! Ja używam szydełka nr.3! I dotychczas byłam z siebie zadowolona! Z drutami bardziej lubi się moja Mama...

    OdpowiedzUsuń
  7. Sweterek dziergany na takich miniaturkach wygląda dużo lepiej, ale nawet nie chcę sobie wyobrażać, ile to roboty... :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. bombowy ten sweterek! nie znam się na drutach więc dzięki za info - kiedyś na pewno te mini druty przetestuję i też coś podziergam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oooo... sweterek zrobiony na szpilkach..... Jestem pełna uznania :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem zachwycona! Rzeczywiście ogromna różnica! Maleńkie oczka wyglądają w skali lalkowej bardzo naturalnie. Pełnia podziwu dla osiągniętego efektu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń