Długo mnie nie było, oj długo. Ale nie jestem z tych, którzy zwykli
zwierzać się ze wszystkich nieszczęść, więc po prostu... już jestem.
Choć nie obiecuję, że regularnie i na stałe.
Lalkowo u mnie posucha panuje, więc szarpnęłam się i za oszałamiającą kwotę 8 złotych kupiłam sobie lalkę. Jaką?
A taką! xD
Nie ma to jak chińskie sklepy z tanimi podróbkami ;)
Tak wygląda to cudo po wyjęciu z woreczka
Kołtun z tyłu (w bonusie fragment pośladka wyglądający przez dziurę w sukience)
Bliższe spotkanie z gęstym rootowaniem
No i rewelacyjne możliwości artykulacyjne!
A tak wygląda ciałko po obdarciu z sukienki i oberwaniu głowy (bo inaczej sukienki nie dało się zdjąć). Plastik pełny, solidny, co jak na taką oszałamiającą cenę mnie zdziwiło, bo miękkie podróbki Barbie były w tym sklepie droższe.
Klonik w porównaniu z oryginalną Franią wygląda na dużo młodszą ;)
Ale buźkę ma całkiem udaną, pomijając bardzo niestaranny makijaż. No i oczywiście brokat na powiekach ;)
Zakup uważam za całkiem udany, za niewielkie pieniądze kupiłam zabawnego klonika w całkiem niezłej jakości.
Jednak przestrzegam rodziców- jeśli Wasze dziecko truje wam du... tzn. zawraca Wam głowę o lalkę Monster High, to pamiętajcie, żeby NIE kupować lalki w tej cenie! One nijak się mają do wymarzonej, "prawdziwej" Monster High i zamiast zachwytu będziecie świadkami bardzo mocnego focha.
Ale fajny klonik :)
OdpowiedzUsuńPriiiiiiiiiiiiiivace ♥ brakło mi ciebie :)
noooo! wreszcie żeś napisała!to dowód na to,że jednak żyjesz! :)
OdpowiedzUsuńklon jak klon :P TANI :P
Buźka jest ładna, ciało pominę milczeniem. Cieszy mnie brokatowy makijaż na powiekach, bo chiński klon bez brokatu się nie liczy!
OdpowiedzUsuńTo, że wpisy mogą być rzadko, to furda, byle były :)
cieszę się z twojego powrotu :)
OdpowiedzUsuńHello from Spain: welcome back to the world of blogging. Great purchase. It is an imitation of Monsters dolls. Keep in touch
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiłam klon prawie identyczny, też Clawdeen, jeno za dychę - dwa złote różnicy za pudełko :P
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że mi blogspot świruje :S Ale nie, pojawiłaś się :D
OdpowiedzUsuńKlon całkiem całkiem. Też ostatnio je widziałam w przybytku chińskim, były nawet w trójpakach!
Wróciłaś! :D
OdpowiedzUsuńTaaaak.. To ciałko przemilczę. Za to buźka bardzo ładna i nieźle udaje prawdziwą MH :)
Jej!!!! Privace wróciła!!
OdpowiedzUsuńWczoraj naoglądałam się różnych klonów u Chińczyka, ale Twój bije tamte na głowę! (lub O głowę:))
Taki łepek jest świetny, jeśli chcesz potrenować repaint na MH.
Miło cię widzieć, chociaż na chwilkę! Klon z buźi bardzo fajny! Reszta... nie od parady xD Choć można podmiankę zrobić, aż mam się ochotę przelecieć do chinczyka ;D
OdpowiedzUsuńKlonik wygląda... fotogenicznie ;) I rzeczywiście może być dobrym obiektem ćwiczeń. Nie widziałam takich u siebie, a szkoda.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś, życzę, żebyś mogła bywać częściej :)
Buzke maja bardzo fajna ^^
OdpowiedzUsuńale to cialko zawsze mnie przeraza xD
No, proszę - nawet taka karłowata Clawdeen może sprawić, że ktoś się na chwilę na swoim blogu pojawi ;-)
OdpowiedzUsuńMa bardzo słodką buzię.
OdpowiedzUsuńmam z tej samej serii - to samo opakowanie, podobna cena :D tyle, że ja mam Draculaurę, a raczej coś w podobie ;) ale coś w tych ryjkach mają ^^
OdpowiedzUsuń